Do bazy weszła Coco
Rita... wiem że bardo cię boli ten brzuch i masz tą ranę. Ale mam prośbę. Popilnujesz szczeniaków ?-Zapytała Coco
Hmmm... No... pewnie i tak siedzę tu sama chłopaki gdzieś poszli.. A grzeczne są ?- Zapytała Rita
No pewnie. Jak aniołki. - Zapełniała jej Coco
Niech ci będzie. To dawaj je tu...
Rita miała się opiekować szczeniakami do wieczoru.. Coco poszła i je zostawiła...
Jesteś koleżanką naszej mamy. ?- Zapytał najstarszy z rodzeństwa <Astor>
A ile się znacie. ? - Zapytał Nixe
A mas dieci.* ?- Zapytał najmłodszy i zarazem sepleniący Roki
A myślałaś kiedyś nad tym ?- Zapytał Zefir
Tak jestem koleżanką waszej mamy. Znamy się dość dług, poznałyśmy się chyba jak byliśmy jeszcze małe..
Dzieci jeszcze nie mam, <Odparła śmiejąc się >. Ale tak na poważnie, nie myślałam. Jest jeszcze wcześnie. -Mówiła Rita
A powiesz nam jak się poznałyście. ?- Zapytały chórkiem
Nic lepszego do roboty nie mam... Dobra siadajcie... <Zaczęła opowiadać>
Pewnego ciepłego dnia musiałam jechać do San Francisco.
Życie tam jest w połowie dziwne w połowie złe i w połowie dobre...
Sama nie wiem dlaczego. Ale dobra....................................
W pewnej dzielnicy ciemność, czyjeś zielone oczy patrzyły w moją stronę. Byłam przerażona...
Co ty tutaj robisz rrrrr... nie powinno cię tu być grrrr.... - Powiedział głos w ciemności...
Nie chcę cię skrzywdzić, ja tylko tu szu.... -Rita nie dokończyła bo głos jej przerwała
Ufałam takim jak ty. A oni mnie krzywdzili. Nie mogę ci ufać. - Odrzekła
Ale,... - Rita nawet nie zaczęła
Nie, nie potrzebuję pomocy. - Powiedziała
No dobrze, ale jak co....Ehhhh nie ważne. - Powiedziała i odeszła
... Czekaj,...uf.., mogę iść z tobą ? - Zapytał głos
No pewnie czemu by nie. - Powiedziała spokojnie Rita
...... Ale jeden zły ruch i po tobie.... Jasne ? - Zapytała wychodząc z ciemności
....Nie martw się... prędzej ja zginę... - Odrzekła Rita
Trochę Później.....
Nie, to pułapka. Nie wydostaniemy się z tond. - Powiedziała szybko Rita
Ja nie znam takiego słowa. Chodź na mną. - Powiedział pies
Biegli kanałami....
---
Cały czas tak biegliśmy porozmawialiśmy i oto została przyjęta do nas...
Łał ale mieliście przygodę.- Powiedział Nixe
Ale mieliśmy ich więcej musicie się mamy spytać.- Opowiedziała
W tym Momocie przyszła Coco
I jak było .- Spytała
Genialnie. Świetnie, bombowo - Odrzekły wszystkie Hurem
Dziewczyno jak sobie z nimi poradziłaś ? My z nimi czasami nie możemy... Chyba że.... - rzekła lecz nie dokończyła
Tyś na głowę upadła ? Dziewczyno posłuchaj co ty mówisz. A poza tym do dzieciaków mam podejście. Przecież Peterem się zajmowałam.- Wtrąciła się zaniepokojona dziewczyna
Do bazy weszli chłopacy...
I jak co wy wnioskowaliście ?- Zapytała
E... a.... nic takiego.-Powiedział Kowalski
Co robiliście. - Zapytał z ciekawości Szeregowy
Robiliście ? Robiłam. Pilnowałam szczeniaków.- Rita w tym Momocie wyszły szczeniaki z kątów
Cztery ?!- Krzyknął Kowalski
Tak.? A co w tym dziwnego ?- Zapytała
< Kowalski wypluł kawę> 4 może tylko ich mama uspokoić. !No chyba że...- Rzekł podnosząc kubek
Już to drugi raz słyszę. Nie nie jestem. Koniec kropka. Ten temat zamknięty
No na prawdę umiesz się dzieciakami zajmować.- Powiedział Skipper Uśmiechając się do niej
No wiesz Taki los, takie życie. - Zaśmiała się Rita
Mam dwoje oczu, cennych niczym diamenty, i usta do gwizdania, i zdrowie, którego nie da się kupić.
Panie, to mi wystarczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz